Całkiem niedawno media obiegła informacja o eksperymencie przeprowadzonym na amerykańskich dzieciach w wieku przedszkolnym. Kazano im narysować skąd pochodzi mleko, ryba i kilka innych produktów żywnościowych. Okazało się, że wiele dzieci uważa, że ryba to brązowy prostokąt w panierce, zaś mleko co wydaje się być oczywiste pochodzi z kartonu.

My, wychowani na polskich wsiach możemy śmiać się z amerykańskich nieuków. Kto nigdy w dzieciństwie nie doił krowy niech pierwszy rzuci kamieniem! Mimo wszystko nie możemy się obrażać na fakty. Postępująca globalizacja powoduje, że ludzie zwyczajnie zapominają o całym procesie- choćby powstawania mleka.

Na początku przecież musi być pan rolnik, który doi krówkę zbadaną przez pana weterynarza, później mleko ląduje w zbiorniku, poddawane jest oczyszczaniu i pasteryzacji. Na koniec zbiornik ten zamykany jest w bagażniku dużego samochodu. Wszystkie załadowane samochody dostawcze wyjeżdżają każdego ranka do supermarketów. Ten opis wydaje się dziecinnie prosty, oczywisty, ale taki właśnie powinien być. Czy nie lepiej  byłoby gdyby młodzież przykładała nieco większą wagę do tego co i skąd kupuje? Może z czasem zrozumiałaby również, że pieniądze nie pojawiają się magicznie w bankomacie?